poniedziałek, 28 marca 2011

Puerto Ordaz, Orinoko, Caroni, Gran Sabana

Pobudka o 4tej jeszcze w Caracas. Spakowani ruszyliśmy na samolot do Puerto Ordaz. Nie obyło się bez niespodzianek. Jedyna autostrada prowadząca z cenrtum Caracas na lotnisko jak na złość została zablokowana przez ciężarówkę, która przewróciła się na bok. Na szczęście usuwanie skutków tego wypadku trwało jakąś godzinę (ekspresowe tempo jak na Wenezuelę). Już lekko spóźnieni pospieszyliśmy na samolot, który na nas szczęśliwie zaczekał. Po przylocie do Puerto Ordaz, wsiadliśmy na łodzie i rozpoczeliśmy zwiedzanie lokalnej osobliwej przyrody. Dlaczego osobliwej? Np. w jednym korycie płyną dwie rzeki, które nie mieszają się ze sobą. Odwiedziliśmy również Park Cachamay i wodospad Llovizna czyli deszczyk, a następnie zatrzymaliśmy się na plaży aby troszkę popływać w rzece. Potem wsiadliśmy w autokar i ruszyliśmy drogą nr 10 w kierunku Gran Sabany. Po drodze zatrzymaliśmy się przy moście, który został prawdopodobnie zbudowany przez Pana Eifle. Widać było duże podobieństwa w konstrukcji mostu i wieży Eifela. Po przejechaniu kilkuset kilometrów zatrzymaliśmy się na noc w zajeździe niedaleko Rapidos de Kamoiran (85km od słynnej miejscowości El Dorado), którym opiekowali się miejscowi Indianie.

Wyświetl większą mapę

Dwie rzeki, jedno koryto


Wyświetl większą mapę

Park Cachamay


Wyświetl większą mapę

La llovizna

88km


Wyświetl większą mapę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz